Nie pamiętam hasła   -   Rejestracja







 
Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
I po 'Event z Mikołajem :-)'
01-09-2018, 11:12 PM,
Post: #1
I po 'Event z Mikołajem :-)'
Po co ci fotorealistyczna grafika, skoro możesz mieć grę, która spaliłaby twojego 20-letniego PC-ta? Po co ci deathmatch z graczami, skoro zawsze możesz wbić na /stubby? Po co ci GTA Online, skoro możesz zagrać w GTA: Vice City jak nigdy przedtem? A nie czekaj to akurat nieprawda.. Vice City Multiplayer.. Cześć, ja jestem Kunio, a w tą rozgrywkę sieciową jestem zaangażowany od ponad 5 lat i właśnie widzicie kawał mojej historii, bo to co przejawiło zbyt słabym sprzętem na uciągnięcie SAMPa i dość średnią przepustowością kilobajtów w okolicy stało się po latach moim domem, gdzie jak student co jakiś czas wracam z Warszawy po słoiczki z dżemem, czy ogóreczkami. I te znajome okolicy zawsze wydają się nadzwyczaj piękne, gdzie wszelkie ich wady są natychmiastowo zamaskowane przez dziecięcą fascynację otaczającym nas wtedy światem. Tak było właśnie ze mną i tym multiplejerem, który dzisiaj często jest mocno krytykowany za bardzo mało możliwości, niewielu graczy (chociaż tutaj zamieniłbym już ten termin na pasjonatów) i niezbyt skomplikowaną rozgrywkę. I wszystkie te spostrzeżenia mają swoje odwzorowanie w rzeczywistości, lecz nie bez powodu zamieniłem kilka słów wcześniej gracz -> pasjonat, bo osobiście jestem zwolennikiem prostoty gier, im mniej skomplikowana mechanika gry - tym lepiej, bo gra powinna zapracowywać swoim pomysłem na siebie, a mocną stroną VC-MP są nieregularne spotkania kilkunastu takich miłośników wirtualnego Miami, w których sam uczestniczyłem już kilkadziesiąt razy, jak na przykład przedwczoraj.

Było to spotkanie jak każde inne, niewychodzące przed szereg, ale mające w sobie coś niezwykłego, bo podczas tamtejszego wydarzenia powrócili chociaż na chwilę weterani tego multiplejera jak SZ4JKK i Maxver (serwus panowie!), ale także inni starzy wyjadacze pokroju rww, Piterusa, XyZa, Kurlexa, JarząbaPL, ermaccera, Cementa, Xenona, VerC_Ettiego, Marcepana, Szacha, Seeda1212, JabuPL i mojej osoby. Nie zabrakło także egzotycznych graczy pokroju Jacka_Torrence'a. Jacka_Torrenta czy Silenta. Niemal jak zawsze wszystko zaczęło się od pamiątkowego zdjęcia na ulubionej arenie każdego duelisty w VC:MP - /stubby. W międzyczasie każdemu strzeliło coś do głowy i wszyscy podczas robienia zdjęcia zaczęli dusić przycisk odpowiadający za kucanie, gdyby dobra synchronizacja moglibyśmy zrobić meksykańską falę, no ale nie wyszło. Następnie przeszliśmy do najbardziej emocjonującego punktu rozgrywki, czyli totalnej rozwałki i nieuzasadnionej przemocy bronią palną, chyba to jedna z tych rzeczy, która młodzież urodzona w latach 90. XX wieku i na początku XXI lubiła najbardziej. Ale czemu miałoby się nie korzystać z opcji darmowego zabójstwa przy okazji mogliśmy zobaczyć jak weterani radzą sobie na nowszej wersji VC-MP. Kolejnym punktem imprezy był wyścig skuterkami Faggio spod jachtu Colonela Corteza do stadionu na którym w 1984 roku swój koncert dawał Phil Collins. O dziwio Piterus nikogo chyba w tym wyścigu nie wywrócił, jak mu się to zdarzało w zwyczaju, lecz tutaj królem został rww zgarniając pierwsze miejsce przed Cementem i JarząbemPL. Niemal natychmiastowo przenieśliśmy się za mury Fortu Baxter, początkowego miejsca zamieszkania Victora Vance'a, gdzie znajdowała się arena drugiej najbardziej ulubionej broni naszych graczy - /m4. Zabawa była przedna, a głów posypało się więcej niż licznik pingu pokazywany przez stereotypowy internet ermaccera. Szkoda tylko, że wyraźnie przez ostatnie czasy zardzewiałem i szło mi to niezwykle topornie. Tuż przed przejściem na drugi serwer-bliźniak Xenon zaproponował na zabawę w samurajów i wejście na /katana. Wyraźnie zauważyć można było czemu wyżej wymieniony to zarekomendował, ponieważ pod koniec zabawy jego szał zabijania przewyższał już 20 osób (pewnie dużo grał w ShadowWarriora, albo DajKaszanę). Po tym niezwykle krwawym, ale przyjemnie spędzonym czasie nadeszła pora na wykorzystanie bardzo rozwiniętego serwera - LCS-DM. Wszyscy pięknie weszli na pokład samolotu i polecieli jak za dotknięciem magicznej różdżki w ułamku sekundy do Liberty City. Tam najciekawszą możliwością było wypchane po brzegi 'Uwaga Spadasz!', gdzie niemal wszystkie sloty były zapełnione, co sprzyjało emocjonującej rozgrywce (przypomniało mi się, jak kiedyś Piterus został z innym graczem na dwóch ostatnich platformach i zapadła się ta pod przeciwnikiem założyciela). Pobawiliśmy się kilka razy, a żeby zagęścić jeszcze bardziej atmosferę trafiliśmy na /tdm i rozpoczęła się RZEŹ. Najpierw w stacji metra pod wieżą Donalda Love, następnie w Kampusie Liberty niedaleko Szpitala Generalnego Carson. Było grubo, jak pajdy chleba, które potrafię sobie kroić, gdy robię kanapki. Następnym pomysłem rww było zrobienie serwerowego transu, jednak nie miało to większego sensu, gdyż każdy dostawał inny cel podróży, ale zrobiło się jakoś wtedy miło, bo robiliśmy to jak jedna wielka 'rodzina' i chyba każdy dotarł do miejsca rozładunku. Ostatnim akcentem był wyścig przez całe Liberty od przystani promów w Portland do posiadłości Kartelu Kolumbijskiego w Cedar Grove w sportowym Sabre. Tutaj to dopiero było zamieszanie przy starcie, gdy większość graczy stworzyła dużą kraksę, a ja sam próbując ominąć to pojechałem na skróty. I był to kardynalny błąd, bo miałem problem z opanowaniem mojej Szabelki na trawie, kurczę, prawko mam dopiero od 3 miesięcy, a tym to miotało jak szatan, aż przypomniało mi się, gdy na ostatnich jazdach instruktor zabrał mnie na pas poślizgowy na placu manewrowym, normalnie wymiana odzienia była wymagana jak wyszedłem z samochodu. To spowodowało, że wypadłem ze stawki, a na mecie pierwszy był Xenon, a za nim VerC_Etti i Kurlex. Potem kilka chwil przesiedzieliśmy w interiorze wziętym prosto z San Andreas, a potem większość ludzi grzecznie poszła spać lub się uczyć.

Biorąc to wszystko w klamrę i brać część wspólną jak urodzony matematyk muszę przyznać, że iloczynem wszystkich zdarzeń była niezwykła przyjemność z rozgrywki. mimo że sam byłem trochę na tym wydarzeniu absent, bo musiałem często chodzić do kuchni w sprawach prywatnych. Po prostu jak na każdym bawiło się nieziemsko i niezwykło przyjemnie patrzyło się na licznik graczy bijący wszelkie przepuszczenia ze strony Piterusa. Spotkanie nie zostanie pozostawione w niepamięć - rww nagrał całość, ale dajcie mu trochę czasu na renderowanie - ja na przykład film z kwietnia renderowałem ponad 7 godzin i musiałem znaleźć na to dużo wolnego czasu, ale myślę że w ferie powinien wpaść na kanał serwera. Póki co możecie nacieszyć się tym.

W tym miejscu chciałbym wam życzyć wszystkiego dobrego w 2018 roku, bo jakoś wcześniej nie miałem okazji. To tyle odemnie i w sumie to do zobaczenia wkrótce!

rww:

Filmik udało się wstawić, trwało to ponad 24h :D



Znajdź wszystkie posty użytkownika


Wiadomości w tym wątku
I po 'Event z Mikołajem :-)' - Kunio - 01-09-2018, 11:12 PM
RE: I po 'Event z Mikołajem :-)' - rww - 01-10-2018, 01:54 PM
RE: I po 'Event z Mikołajem :-)' - rww - 01-14-2018, 01:41 AM

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości